Ahoj, nobody's perfect! "Saturnin" Zdenka Jirotki


Co się uśmiałam, to moje, choć na ułamek sekundy przestało mi być do śmiechu, kiedy poznałam diagnozę niejakiego doktora Vlacha, który twierdzi, że mój chichot może mieć coś wspólnego z niższym ilorazem inteligencji. Pozwólcie, że zacytuję, żeby nie było, że zmyślam: "Przez lśniącą poręcz drewnianych schodów przechyliła się jakaś postać i rozpoznawalny głęboki głos powiedział coś o histerycznym śmiechu - że jest to reakcja na przeżyte w rzeczywistości lub wyobraźni niebezpieczeństwo, pojawia się często u osób o inteligencji niższej od przeciętnej". Mam nadzieję, że ten wniosek nie dotyczy rozbawienia związanego z lekturą książek. Na usprawiedliwienie dodam, że mój śmiech nie był histerycznym rechotem, więc chyba nie jestem głupia? A tak serio, to "Saturnin" Zdenka Jirotki jest jedną z lepszych książek naszych południowych sąsiadów, którą miałam przyjemność przeczytać. Niemal na każdej stronie tej absolutnie cudownej historii znajduje się jakiś smaczek, który bawi do łez i z pewnością jest warty zapamiętania, by w razie czego z dziką satysfakcją zacytować. Właściwie mogłabym pominąć wszelkie ochy i achy na temat "Saturnina" i po prostu podać kilka fragmentów wyłowionych z morza absurdu obecnego w książce Jirotki, ale muszę się trochę pozachwycać i wystukać na klawiaturze coś więcej niż tylko kilka cytatów. A więc, do rzeczy. I niechaj nikt mi nie zarzuca, że od "a więc" zdania się nie rozpoczyna. Tytułowy Saturnin to służący pewnego mężczyzny, człowiek specyficzny, ale i jego pan do tych zwyczajnych nie należy. Saturnin ma wszystko to, czym powinien błyszczeć zaufany służący oraz kilka cech, których posiadać w żadnych wypadku nie powinien, bo katastrofa murowana. No, ale nobody's perfect! Mało tego, jest jeszcze piękna i olśniewająca panna Barbora, wkurzająca wszystkich, najbardziej dziadka, ciotka Kateřina oraz jej nie mniej irytujący syn Milouš, a także kilka innych barwnych postaci. Co się stanie, gdy ta osobliwa gromadka znajdzie się w miejscu, póki co, odciętym od świata? Przeczytajcie koniecznie.
"W czym tkwi czar Saturnina? To absurdalny angielski humor w czeskim wydaniu. Miks idealny!" podaje wydawca i rzeczywiście ten miks to połączenie palce lizać, znakomicie sprawdzające się na kartach książki Jirotki. Zresztą Czesi ponoć wolą "Saturnina" od "Szwejka", więc nie mam pytań. Kto czytał, ten wie.

Każdy, kto kocha brytyjski humor oraz charakterystyczne poczucie humoru naszych sąsiadów może śmiało wziąć książkę do ręki. Ja bawiłam się wybornie, czytając w pięknych okolicznościach przyrody, co jakiś czas zerkając na kwitnące pod stopami krokusy i uważając, by siedzący w pobliżu ludzie nie uznali mnie za wariatkę, która śmieje się nie wiadomo z czego.
Ironia, sarkazm i humor sytuacyjny, to wszystko znajdziecie w "Saturninie" Zdenka Jirotki. Umiejętność śmiania się z samych siebie Czesi opanowali do perfekcji, poza tym w oparach absurdu czują się znakomicie, czemu dają wyraz chociażby w literaturze. Zresztą specyficzne poczucie humoru to ich znak firmowy.

Lektura obowiązkowa.

Moja ocena: 6/6
Autor: Zdeněk Jirotka
Tytuł: "Saturnin"
Oprawa: miękka
Ilość stron: 240
Rok wydania: 2018
Afera

Komentarze

  1. "Saturnin" to zdecydowanie lektura obowiązkowa, która gwarantuje niesamowitą literacką ucztę. A na deser mnóstwo wybuchów śmiechu - również niekontrolowanych, ale to zupełnie nic złego! Polecamy gorąco wraz z Tobą! Świetna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Książka jest znakomita, zwłaszcza na poprawę humoru. Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

W kilku słowach o trzech książkach