O przemocy - "Zielone sari" Ananda Devi


Przemoc? Być może to ona się jej domagała (...) Przemoc? W istocie była to miłość.  

Maurytyjska pisarka, Ananda Devi, oddała w ręce czytelników książkę absolutnie porażającą. Nic w w "Zielonym sari" nie jest wyolbrzymione, ani przekoloryzowane. Ilość zła, które panoszy się i triumfuje w tej historii przekracza wszelkie granice. Takie rzeczy po prostu się dzieją. Bywają ludzie źli do szpiku kości, którzy nikogo i niczego się nie boją, którzy są święcie przekonani o swojej wyższości i dają sobie prawo do brutalnego traktowania najbliższych. Stosowanie fizycznej i psychicznej przemocy uważają za przywilej. Bez mrugnięcia okiem torturują żony i wykorzystują ich bezbronność. Sprowadzają do roli kucharek, sprzątaczek i seksualnych niewolnic. Te kobiety nie mają prawa głosu, nie wolno im decydować o sobie. Ich gehenna trwa latami, jest dziedziczona, przechodzi z pokolenia na pokolenie. Nawet śmierć nie przerywa zbrodniczego procederu, bo kiedy umiera matka, cierpi córka, potem wnuczka i tak bez końca. Uprzedmiotowienie kobiet i eskalacja przemocy jest dla takich mężczyzn powodem do dumy. Podobne sytuacje mają miejsce wszędzie tam, gdzie brakuje edukacji, gdzie kobieta nie może liczyć na równouprawnienie, wsparcie i ochronę władz. Są kraje, w których stosowanie przemocy jest powszechne, a nawet, o zgrozo!, tłumaczone tradycją i usprawiedliwiane religią. Zaczyna się powoli, od wulgarnego słowa, które z czasem zostaje zastąpione uderzeniem w twarz. Potem systematyczne bicie, poniżanie, gwałty. Taki właśnie obraz dysfunkcyjnej rodziny portretuje Ananda Devi. To historia o złu w czystej postaci. W tym przypadku oprawca nawet na łożu śmierci nie daje wytchnienia swoim ofiarom. Schorowany doktor resztkami sił gnębi córkę i wykorzystuje jej paniczny lęk przed konfrontacją z nim. Dyskredytuje matkę w jej oczach i manipuluje faktami. Wciąga córkę w okrutną grę, której zasady są bezlitosne. Chce raz jeszcze, choćby ostatni, poczuć smak zwycięstwa, zobaczyć w jej oczach przerażenie i pokazać swoją siłę. Kitty jest, jak zwierzę złapane w pułapkę, bezbronna i zrezygnowana. Wnuczka, która ma więcej odwagi i zdrowego rozsądku próbuje wyjść z roli ofiary i rozpocząć walkę z okrutnym, bezwzględnym tyranem. Uderzające w "Zielonym sari" jest to, że umierający doktor nie prosi o rozgrzeszenie, nie przeprasza, nie błaga o litość. To człowiek, którego podnieca przemoc, zresztą określa ją mianem łaski i tłumaczy miłością.

"Zielone sari" jest dramatyczną, przepełnioną bólem opowieścią o kacie i jego ofiarach, o mężczyźnie, którego cieszy cierpienie bliskich i który karmi się ich strachem.


Moja ocena: 6/6

Autor: Ananda Devi
Tytuł: "Zielone sari"
Oprawa: miękka
Ilość stron: 236
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo w Podwórku

Komentarze

  1. Jak czytałam to jedyne co miałam w głowie, że to tak straszne że nie da się tego opisać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest książka szczególna, opisująca takie okropności, że lektura tej książki momentami boli.

      Usuń
  2. Bardzo cenię sobie Twoje opinie. Na pewno gdy nadarzy się okazja do przeczytania tej ksiązki, zrobie to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Książkę polecam i czekam na Twoją opinię. Pozdrowienia.

      Usuń
  3. Zdecydowanie książka warta przeczytania. Pierwszy raz o niej słyszę, ale ciesze się, że właśnie u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak raz jeszcze zachęcić do lektury, zatem z całego serca polecam. Szkoda byłoby przegapić tak ważną książkę i tak dobrze napisaną.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

W kilku słowach o trzech książkach