Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Na rowerze do Paryża, czyli "Pasztety, do boju!" Clémentine Beauvais

Obraz
Pytaliście o "Pasztety, do boju!, ciekawi byliście mojego zdania na temat książki, która we Francji okazała się hitem, zebrała mnóstwo pozytywnych recenzji i wiele nagród. Widywałam okładkę na blogach, ale nie przeczytałam ani jednej recenzji na temat powieści. Owszem, słyszałam, że jest znakomita i warto po nią sięgnąć, chociażby po to, by poprawić sobie humor. Nawiasem mówiąc, tę historię przeniesiono na deski teatru, szykowana jest również jej ekranizacja. Jestem po lekturze, więc zapraszam na kilka słów wrażeń. Kim są tytułowe pasztety? Nastolatkami, które - delikatnie rzecz ujmując - nie grzeszą urodą, są otyłe, nieśmiałe i na pewno nie spędzają całego dnia na śledzeniu obowiązujących trendów w modzie, czy nowinek kosmetycznych. Mireille, Astrid i Hakima są adresatkami niewybrednych żartów i zwyciężczyniami poniżającego konkursu. Obecność na podium oznacza jedno - bycie pasztetem, czyli kimś, kto budzi powszechną odrazę, nie ma przyjaciół, a jedyne, co ma do zaoferowa

Wakacje!

Obraz

Ptaki i miasta, miasta i ptaki, niechaj przeglądają i czytają dzieciaki!

Obraz
Pragnę Szanownych Czytelników uspokoić, wszystko ze mną w porządku, tropikalny upał mi nie zaszkodził i nie zamierzam bawić się w poezję. To tak tytułem wstępu, gdybyście się zastanawiali, dlaczego rymuję o miastach i ptakach. Nie mogłam się powstrzymać, zwłaszcza że nasze czytanie i przeglądanie dwóch nowości książkowych "Naszej Księgarni" tak właśnie wyglądało. Kilka minut z jedną książka, kilka z drugą i tak w kółko. Na koniec to już naprawdę oczopląsu dostałam, ale tak jest zawsze wtedy, kiedy moje dzieci są czymś absolutnie zachwycone. "Czaple, kury i głuptaki, czyli o bogactwie ptasiego świata" oraz "Atlas miast Polski" to książki, obok których naprawdę trudno przejść obojętnie. Mali miłośnicy przyrody, zwłaszcza przyszli ornitolodzy mogą zafundować sobie lekturę książki Asi Gwis i poznać różnorodność świata ptaków.  Małe, duże, ogromne, skaczące, biegające, latające, mieniące się wszystkimi kolorami tęczy i te na pozór najzwyklejsze ptaki

Powieść na miarę Nobla? "Asymetria" Lisy Halliday

Obraz
Nie ukrywam, że pewnie nie sięgnęłabym po debiutancką powieść Lisy Halliday, gdyby nie entuzjastyczna recenzja tej książki w jednym z literackich czasopism. W ogóle nie po drodze mi z książkami, których okładki krzyczą, że to wiekopomne dzieło i mus przeczytać itp. itd. W ogóle współczesna literatura amerykańska nie budzi we mnie pozytywnych emocji, bo nader często wśród tych wszystkich bestsellerów pojawiają się książki po prostu przeciętne. Ale autorka recenzji we wspomnianym czasopiśmie mówi o Noblu dla Lisy Halliday i chyba to ostatecznie przekonało mnie, by tę książkę przeczytać. Jestem po lekturze i chociaż nie we wszystkich kwestiach zgadzam się z opinią recenzentki, to jednak przyznać muszę, że to bardzo dobra powieść, ale pomysł o nagrodzeniu Lisy Halliday Noblem wydaje mi się absurdalny. Moja opinia nie wynika tylko i wyłącznie z faktu, że to debiut i że być może na takie honory po prostu za wcześnie. Uważam, że na tak szczególną nagrodę zasługują dzieła wybitne, pod

Kolorowych snów... "Przygody Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla

Obraz
Uwielbiam Alicję, czytałam tę książkę kilka razy i zawsze odrywałam w niej coś nowego. To jedna z tych lektur, którymi zachwycają się kolejne pokolenia młodych i dorosłych czytelników. Doskonale pamiętam egzemplarz ze szkolnej biblioteki, zaczytany do granic możliwości z mankamentem w postaci braku czterech stron. Oj, wściekła byłam podczas lektury, bo brakowało istotnego fragmentu opowieści, a biblioteka dysponowała tylko jedną książką. Potem wypożyczałam Alicję z miejskiej biblioteki, by wreszcie kupić sobie tę jedną z najciekawszych historii. Na dodatek z oryginalnymi ilustracjami Johna Tenniela.  "Przygody Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla to klasyka, literackie arcydzieło, które wciąż budzi wielkie emocje i jest nie lada wyzwaniem dla tłumaczy. Nie ukrywam, że moje stare wydanie w wolnym tłumaczeniu Marii Morawskiej zdecydowanie bardziej nadaje się na lekturę dla dorosłego czytelnika, natomiast w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego zadowoli wszystkich, mał

PRZEDPREMIEROWO - "Złodzieje snów" Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby

Obraz
Mam w domu mnóstwo książek dla dzieci. Półki aż uginają się od różnego rodzaju lektur o bardzo szerokiej tematyce. Zwracam uwagę na to, co pojawia się w księgarniach i staram się wybierać po prostu dobrą literaturę. Za taką uważam absolutnie wspaniałą opowieść Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby, "Złodzieje snów".  Pewnego dnia trzasnęły drzwi. Na chwilę zatrzymał się czas, a potem wszystko się zmieniło. Ze stołu zniknęło nakrycie dla taty. Mama denerwowała się z byle powodu i nie chciała rozmawiać z dziećmi o tym, co się wydarzyło. A szkoda, bo może wtedy wiedziałaby, co się stało ze snami małej Basi i dlaczego dziewczynka źle sypia albo w ogóle nie potrafi zasnąć. Mama też się zmieniła, już się tak często nie uśmiecha, a jej buziaki na dobranoc też nie mają dawnej mocy. Basia nie śpi. Nie pomagają bajki, ani obecność zatroskanych rodziców, którzy nawet teraz nie potrafią dojść do porozumienia i przerzucają się winą. Kto i dlaczego ukradł sny Basi? Małgorzata Stręko

Zaczytany czerwiec, czyli co pojawi się na blogu

Obraz
Już niedługo wakacje, a to oznacza dużo więcej czasu na czytanie, zwłaszcza jeśli trudno wyobrazić sobie urlop bez książek. Powoli kompletuję ewentualny zestaw na wakacyjne zaczytanie. W moim plecaku zawsze znajdzie się miejsce dla książek i zwykle zabieram ich więcej niż jestem w stanie przeczytać. Pytacie, dlaczego? Z prostego powodu, zdarzają się przecież nietrafione opowieści, pigułki nasenne, które tylko dzięki dobremu marketingowi i tym wszystkim okładkowym ochom i achom zaistniały na rynku wydawniczym. Produktów książkopodobnych, do bólu schematycznych, pretensjonalnych i w gruncie rzeczy niewartych dyskusji jest sporo, więc całkiem możliwe,  że trafi mi się gniot. Staranny dobór lektur uważam za rzecz bardzo istotną, ale nie ukrywam, że czasem i ja nabieram się na marketingowe sztuczki, by później samej sobie obiecywać, że nigdy więcej. Pewnie dlatego z dużą dozą sceptycyzmu podeszłam do "Asymetrii" Lisy Halliday. Na okładce jej debiutanckiej powieści aż roi się