Zaczytany czerwiec, czyli co pojawi się na blogu


Już niedługo wakacje, a to oznacza dużo więcej czasu na czytanie, zwłaszcza jeśli trudno wyobrazić sobie urlop bez książek. Powoli kompletuję ewentualny zestaw na wakacyjne zaczytanie. W moim plecaku zawsze znajdzie się miejsce dla książek i zwykle zabieram ich więcej niż jestem w stanie przeczytać. Pytacie, dlaczego? Z prostego powodu, zdarzają się przecież nietrafione opowieści, pigułki nasenne, które tylko dzięki dobremu marketingowi i tym wszystkim okładkowym ochom i achom zaistniały na rynku wydawniczym. Produktów książkopodobnych, do bólu schematycznych, pretensjonalnych i w gruncie rzeczy niewartych dyskusji jest sporo, więc całkiem możliwe,  że trafi mi się gniot. Staranny dobór lektur uważam za rzecz bardzo istotną, ale nie ukrywam, że czasem i ja nabieram się na marketingowe sztuczki, by później samej sobie obiecywać, że nigdy więcej. Pewnie dlatego z dużą dozą sceptycyzmu podeszłam do "Asymetrii" Lisy Halliday. Na okładce jej debiutanckiej powieści aż roi się od zachwytów, a w ostatnim numerze "Książek" pojawił się nawet apel, by Lisie Halliday przyznać Nobla za spektakularny debiut. Nie mam pojęcia, czy książka amerykańskiej pisarki zasługuje na tę prestiżową nagrodę, chociaż w obliczu pewnych wydarzeń nie byłby to taki głupi pomysł. Z drugiej strony uważam, że na tego rodzaju nagrodę jest zdecydowanie za wcześnie. Poza tym "Asymetrii" nie ośmieliłabym się nazwać literackim arcydziełem, choć muszę przyznać, że to bardzo dobra powieść i z pewnością zasługuje na uwagę.

Książka, która absolutnie mnie zachwyciła i o której niebawem pojawi się osobny tekst na blogu to "Złodzieje snów" Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby. Słodko-gorzka opowieść o rozpadającej się rodzinie, wzruszająca, ważna i niezwykle potrzeba książka. Nie do przegapienia. 

Wśród książek, których lekturę już rozpoczęłam są opowiadania jednego z moich ulubionych pisarzy. Poprzedni zbiór opowiadań Katalończyka, czyli "Podróż zimowa" nie wszystkim przypadł do gustu i mocno podzielił wielbicieli jego prozy. "Kiedy zapada zmrok" ma szansę udowodnić, że Jaume Cabré wciąż jest w znakomitej formie i potrafi pisać, jak nikt inny. 

Jeżeli lubicie opowiadania, to polecam waszej uwadze "Napitki & literaturę. Antologię opowiadań holenderskich i flamandzkich". Ta książka jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem i przede wszystkim kolejnym dowodem na to, że dzięki literaturze można odkrywać nowe światy. Krótkie, ale treściwe opowiadania, które wyśmienicie się czyta. Sprawdźcie koniecznie, warto.

"Pasztety, do boju!" Clémentine Beauvais to książka, którą czyta się przyjemnie i która zadowoli wielbicieli komedii. We Francji była bestsellerem i zdobyła mnóstwo nagród. "Pasztety, do boju!" pojawiły się również na deskach teatru. Ponoć trwają prace nad filmową adaptacją tej książki. Jeżeli chodzi o moje wrażenia, to rzeczywiście jest to całkiem udana komedia z nietuzinkowymi postaciami i sporą dawką humoru, ale raczej dla młodzieży, niż kobiety przed czterdziestką. Podrzucie tę lekturę nastolatkom, będą zachwycone. 

"Przygody Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla znają chyba wszystkie mole książkowe, ale w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego i z ilustracjami Tove Jansson muszą znaleźć się w każdej domowej biblioteczce. Moje stare wydanie "Alicji w Krainie Czarów" w tłumaczeniu Marii Morawskiej z ilustracjami Johna Tenniela uważam za wyjątkowe, ale takie, które bardziej doceniają dorośli czytelnicy, chociażby ze względu na ilustracje. Tove Jansson zaproponowała łagodniejszą wersję tej historii, kolorową opowieść, która jest cudownym uzupełnieniem tekstu i która z pewnością zachwyci młode pokolenie czytelników. Przepiękne wydanie, świetnie nadaje się na książkowy prezent.

Bohumila Hrabala i jego "Pięknej rupieciarni" nikomu przedstawiać nie trzeba, ale to wydanie jest poszerzone, więc mus przeczytać raz jeszcze. Zresztą to książka, której lekturę można sobie dawkować, co czynię w przerwach między innymi książkami. Uwielbiam Hrabala!

Joanna Bator. Kto przeczytał choć jedną z jej książek, ten wie, że to wspaniała pisarka, której książki są literacką ucztą. Wybitna proza? Niektóre z jej powieści na pewno na to miano zasługują. Nie wiem, jak to się stało, ale nie przeczytałam "Piaskowej góry", czyli pierwszej części wałbrzyskiej trylogii. Nadrobię z ogromną przyjemnością. Nowe okładki są cudowne.

Jak widać na załączonym zdjęciu, na pewno nie będę się w czerwcu nudzić. O sfotografowanych książkach opowiem na blogu, więc wypatrujcie kolejnych wpisów. 

Do miłego zaczytania!  

Komentarze

  1. " Piękna rupieciarnia " to genialna lektura 👍. Może i ja do niej wrócę w letnie dni...
    No i Alicję też na pewno zabiorę na wakacje 💛.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, "Piękna rupieciarnia" to genialna lektura, zresztą czytam ją po raz kolejny, co tylko ten fakt potwierdza. A jeśli chodzi o Alicję, to mogę czytać niezależnie od pory roku i chyba nigdy mi się ta książka nie znudzi. To również jest genialna lektura :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

Czytajcie Iwaszkiewicza! Znakomita antologia "Droga. Proza i wiersze"