"Dzienniki 1950-1962" Sylvia Plath


Nie mogę żyć dla samego życia, tylko dla słów, które opierają się sile czasu. Moje życie, tak czuję, nie będzie przeżyte, dopóki nie zostanie na wieczność uchwycone w książkach, gdzie będzie mogło się w nieskończoność powtarzać. Zbyt łatwo zapominam o tym, co było, i kurczę się w koszmarze tu i teraz, bez przeszłości i przyszłości. Pisanie otwiera na oścież krypty umarłych i te niebiosa przed nami, skrywane przez anioły - proroków. Umysł tworzy nieprzerwanie, przędzie swoją pajęczynę.
"Dzienniki 1950-1962", str 325.

To na pewno nie jest książka na jeden wieczór, ale jak najbardziej warta czasu poświęconego na jej przeczytanie. Dla wielbicieli talentu amerykańskiej poetki, pisarki i eseistki to lektura obowiązkowa. "Dzienniki 1950-1962" są bezcennym źródłem wiedzy na temat autorki kultowej już dzisiaj powieści "Szklany klosz" oraz zatrzymanym w czasie zapisem ówczesnej rzeczywistości.  


Sylvia Plath była dzieckiem, kiedy otrzymała od mamy pierwszy dziennik. Tak rozpoczęła się przygoda z przelewaniem na papier przemyśleń małej dziewczynki, potem nastolatki i wreszcie kobiety. Wydanie zawiera dwadzieścia trzy zeszyty pochodzące z archiwów Smith College oraz dwa notesy, które były w posiadaniu Teda Hughesa, męża Plath. Uderzająca jest niezwykła dojrzałość tych tekstów, ich głębia, poetyckość, piękna fraza. Płynna narracja, swobodne przechodzenie z tematu na temat oraz sposób portretowania rodziny, znajomych albo ludzi zupełnie przypadkowych sprawiają, że te dzienniki czyta się, jak podzieloną na rozdziały powieść. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ów zbiór to wyjątkowy autoportret jednej z najbardziej intrygujących pisarek ubiegłego wieku. Na kartach książki obserwujemy zafascynowaną światem słów studentkę, żonę i matkę. Młodą, wrażliwą kobietę, która wydaje się widzieć i czuć otaczającą rzeczywistość znacznie wyraźniej i mocniej niż inni ludzie. Raz jest spokojną, momentami nawet dowcipną obserwatorką, innym razem targaną emocjami reporterką codzienności, która nie potrafi zapanować nad demonami we własnej głowie. Doskonale wiemy, jaki był finał. Choroba psychiczna, nieudane małżeństwo i wreszcie samobójcza śmierć Sylvii Plath w 1962 r. wciąż budzą zainteresowanie czytelników na całym świecie. "Dzienniki 1950-1962" to frapująca podróż w czasie i arcyciekawa możliwość bliższego poznania autorki, która opowieść o swoim życiu rozpoczyna słowami: "Może nigdy nie będę szczęśliwa, ale dziś wieczorem jestem zadowolona". Atutem książki są archiwalne zdjęcia oraz rysunki Sylvii Plath. 


Jeżeli nosicie się z zamiarem poznania twórczości Sylvii Plath, to może warto rozpocząć właśnie od "Dzienników 1950-1962", by mieć pełny obraz tego, kim była autorka. To z pewnością ułatwi odbiór jej wierszy i znakomitej powieści "Szklany klosz", której wznowienie niedawno ukazało się nakładem "Marginesów". 

Autor: Sylvia Plath
Tytuł: "Dzienniki 1950-1962"
Oprawa: twarda
Ilość stron: 776
Rok wydania: 2019
Marginesy

Komentarze

  1. Nie wiem, czy sięgnę po tę pozycję, ale "Szklany klosz" chciałabym poznać 😉
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo polecam tę powieść, jest bardzo dobra i z pewnością warta przeczytania. Pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Znam „Szklany klosz”. To znakomita powieść, ale też bardzo depresyjna. Dzienników jeszcze nie czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest depresyjna, ale też niezwykła, świetnie napisana, a co najważniejsze w pewnym stopniu można traktować ją jak autobiografię Sylvii Plath.

      Usuń
  3. Nie czytam tego typu książek. Depresji mam w życiu dość. Szukam książek inspirujących.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupiłam te dzienniki jeszcze w ubiegłym roku, bo Sylvia Plath od dawna mnie w jakiś sposób fascynuje. Niebawem zabiorę się w końcu za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę znalezienia czasu na jej przeczytanie, jest świetna i wieke wyjaśnia :)

      Usuń
  5. Cześć, czy orientujesz się może, czy to wydanie różni się jakoś diametralnie od wydania Prószyńskiego? Bo od kilku dobrych lat uwielbiam Sylvię i chciałabym sobie sprawić w końcu Dzienniki, ale zastanawiam się teraz, które wydanie wybrać. Do starszego mam sentyment, ale nie wiem, czy Marginesy nie dodały czegoś ciekawego :) Wiesz coś może na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, jak wygląda wydanie, o którym wspominasz, więc nie pomogę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

Czytajcie Iwaszkiewicza! Znakomita antologia "Droga. Proza i wiersze"