W nieustannym poniekąd i pomiędzy. "Szalej" - debiutancka powieść Moniki Drzazgowskiej


Poniekąd zaistnieje.
Poniekąd nie.

Po przeczytaniu kilkunastu stron odłożyłam tę książkę na półkę. Nie zaiskrzyło między nami, totalny brak chemii. I jeszcze to słowo "poniekąd". Cały rozdział na nim zbudowany. Poniekąd to, poniekąd tamto. Nie obejdzie się bez dopingu, potrzebny mi dodatkowy tlen. Wieje nudą. Bez szans na atak szczytowy. "Szalej" - lądujesz na półce, na wieczne może kiedyś do siebie wrócimy. Dlaczego więc spoglądam co jakiś czas na okładkę z szarą aureolą włosów i czarną twarzą? Co nie daje mi spokoju? Już dawno uznałam, że na kiepskie książki szkoda mi czasu i energii, że nie katuję się literaturą, która do mnie nie przemawia itp. itd. A może sięgnęłam po nią w złym momencie, w nieodpowiednim czasie, kiedy cała uwaga była jeszcze skupiona na poprzedniej lekturze? Mija trochę czasu. Mam okno pogodowe, wyruszam z bazy. Może tym razem będzie inaczej?

"Poniekąd się odważy. Poniekąd schowa się w głębokim cieniu." Co to w ogóle ma być? Odwaga nie chowa się w cieniu, odwaga błyszczy. Skromność jest przereklamowana. Łapię się na tym, że zaczynam dyskutować z autorką. Nie akceptuję tego, co czytam, nie godzę się na taką rzeczywistość, denerwuję się coraz bardziej. A przecież znam podobne dzieci, nastolatki i wreszcie kobiety, które do złudzenia przypominają bohaterkę "Szalej". Tłamszone przez rodziców, straszone przez dziadków, wychowywane na wzór i podobieństwo tych, z którymi mają nieszczęście mieszkać pod jednym dachem. Ewentualne talenty nie zostają odkryte, bo przecież życie nie polega na tym, żeby się afiszować. Nie ma sensu się wyróżniać, to niebezpieczne, niepotrzebne...

Zosia wychowuje się na kaszubskiej wsi. Żadna sielanka, zwykłe życie. Kiedy Zosia staje się Zofią, to tak naprawdę niewiele się zmienia. W dorosłość wkracza z bagażem, którego nie jest w stanie unieść. Stara się przystosować, chce czerpać z życia pełnymi garściami, ale robiąc krok do przodu stawia jednocześnie dwa kroki wstecz. Tkwi w nieustannym poniekąd i pomiędzy. Czy Zosia lubi siebie, czy rozumie? A może potrzebuje czasu? Czy wystarczą cztery dekady, by dojść do właściwych wniosków? 

"Szalej" to debiutancka powieść Moniki Drzazgowskiej. Książka napisana w dość specyficzny sposób, który nie od razu przypadł mi do gustu. Chwilowe rozstanie chyba dobrze nam zrobiło. Drugie podejście okazało się na tyle intrygujące, że z czystym sumieniem mogę uznać tę powieść za udany debiut. Książka Drzazgowskiej to w dużej mierze historia kobiety nieprzystosowanej, takiej, która nigdy i nigdzie nie działa w zgodzie ze sobą, bo nie wie, na czym owa zgoda miałaby polegać. A przecież wszystko ma początek w dzieciństwie. Ono ma niezaprzeczalny wpływ na to, kim będziemy w przyszłości, jakich wyborów dokonamy i jakie relacje stworzymy z innymi ludźmi. Dzieciństwo jest fundamentem naszej dorosłości. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że wiele kobiet przejrzy się w tej historii, jak w lustrze. 

Autor: Monika Drzazgowska
Tytuł: "Szalej"
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 381
Rok wydania: 2021
Wydawnictwo Literackie

Komentarze

  1. Fabuła dosć ciekawa, jednak ksiązka nie w moim klimacie

    OdpowiedzUsuń
  2. Te krótkie streszczenie książki, które napisałaś w poście wydaje się bardzo ciekawe. Gdybym miała troszkę więcej czasu, to z pewnością kupiłabym tą książkę ;-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdarza mi się zostawić książkę po kilkunastu, kilkudziesięciu stronach.
    Bo właśnie nie ma tej chemii. Potem wracam i odkrywam na nowo jej treść.
    Ta książka ma wiele wspólnego z moim życiem i z chęcią ją przeczytam.
    Dzięki za recenzję :-)
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bez żalu żegnam się z książkami, które mnie nie ciekawią. Byłam pewna, że tak będzie i tym razem. Cieszę się, że jej nie porzuciłam, bo uważam ją za całkiem udany debiut i chętnie sięgnę po kolejną powieść tej autorki. Pozdrowienia :)

      Usuń
  4. jestem bardzo zaciekawiona ta książką, nie wiem, czy sama historia przypadłaby mi do gustu, ale opisałaś ją w taki sposób, ze muszę po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowałaś mnie. Ja tak miałam z Pratchettem - jako nastolatka sięgnęłam po jego książkę i nie załapałam jego poczucia humoru. Spróbowałam ponownie chyba dwa lata później i Świat dysku okazał się odkryciem, które zmieniło moje czytelnicze życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swego czasu nie mogłam przekonać się do kilku autorów, szerokim łukiem omijałam pewne nazwiska, a dziś zaczytuję się w ich książkach. Grunt to odpowiedni moment. Ale są też takie lektury, przez które nie potrafię przebrnąć i rozstajemy się bez żalu:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

W kilku słowach o trzech książkach