Niematki, niecórki - "Gorzko, gorzko" Joanny Bator


Spojrzała na córkę i poczuła gorzki żal, że ta dziewczynka nie wywołuje w niej nic z tego, co podobno czują matki, ani dumy, ani radości, tylko ciężar, niepokój, ograniczenie.
"Gorzko, gorzko", str. 457.

Oberwało się swego czasu Joannie Bator za "Rok królika" i "Purezento". Czytelnicy nie dowierzali, że laureatka Nagrody Literackiej "Nike" oddała w ich ręce tak słabe książki. Jeżeli chodzi o "Rok królika", to trudno wypowiadać mi się na temat powieści, której nie czytałam, natomiast "Purezento" było całkiem przyjemną lekturą. Wprawdzie nie były to literackie wyżyny i z całą pewnością nie dorównywały nagodzonej "Nike" "Ciemno, prawie noc", ale daleka jestem od wystawienia tej książce niepochlebnej opinii. Joanna Bator jest jedną z najlepszych polskich pisarek, więc rozczarowanych "Rokiem królika" i "Purezento" odsyłam do jej najnowszej powieści, czyli "Gorzko, gorzko". Jestem przekonana, że wystawicie tej prozie najwyższe noty.

Berta, Barbara, Violetta i Kalina. Pierwszą z nich wychowa surowy ojciec. Na jego nieszczęście Berta nauczy się fachu, który później w bestialski sposób wykorzysta. Wcześniej jednak zajdzie w ciążę z kimś, kto nie zasłuży na jej miłość. Dziewczynka urodzi się w zakładzie karnym. Basia będzie "nieudałkiem", niekochanym, ignorowanym dzieckiem, które później stanie się "niecórką". Barbara powieli los matki, by, o ironio!, mieć w życiu spokój. Też urodzi córkę i też nie będzie potrafiła jej kochać. Nieszczęśliwa Violetta będzie szukała szczęścia w ramionach kolejnych mężczyzn. Przypadkowa ciąża okaże się rozczarowaniem, bo Violetta nie odnajdzie się w roli matki. Kalinę wychowa Barbara, która dla wnuczki stanie się bliższa i ważniejsza od Violetty. I to właśnie Kalina po latach opowie o losach prababki, babki, mamy i swoich także, otwierając przed czytelnikiem wielowątkową i trudną historię rodziny, w której od początku nie było tego, co w życiu najważniejsze, a więc miłości, przyjaźni, szacunku, akceptacji. Niektóre rany zdążyły się zabliźnić, inne wciąż są otwarte i sączy się z nich krew. 

Cztery kobiety, cztery historie, które łączą się w niezwykle intrygującą opowieść. "Gorzko, gorzko" przykuwa uwagę od pierwszych stron. To nietuzinkowa lektura ze znakomitymi sylwetkami kobiecych postaci. Siłą książki są również sugestywne opisy. Nie ma tutaj miejsca na tabu, nie ma zbędnych słów, ani fragmentów, które dłużą się w nieskończoność. Te historie płyną, przenikają się i uzupełniają tworząc obraz kilku pokoleń kobiet, które powielają swój los. Naprawdę trudno po tej lekturze wziąć do ręki kolejną książkę. Joanna Bator powieścią "Gorzko, gorzko" wróciła w wielkim stylu, więc nie przegapcie jej na księgarnianych półkach. Warto.

Autor: Joanna Bator
Tytuł: "Gorzko, gorzko"
Oprawa: twarda
Ilość stron: 656
Rok wydania: 2020
Znak

Komentarze

  1. Mam inne zdanie po przeczytaniu Gorzko. Gorzko.akurat ta pozycja nie jest dla mnie. Historia Violetty przez V i dwa TT, w dużej mierze tendencyjna (blond upadła piękność, która nie potrafi zaangażować się emocjonalnie bo tego nie miała w życiu, marząca o bogactwie emocjonalnym i finansowym), Bunia też w połowie gdzieś straciła swój urok wpadając w ręce pierwszego lepszego po wielkiej miłości, często i gęsto opisy przegadane nie wnoszące kompletnie nic ani do historii ani do budowanych sylwetek psychologicznych postaci. Szczerze mówiąc, początek był bardzo ciekawy i zapowiadało się cudownie, ale mniej więcej od połowy męczyłam tę pozycję, a ona męczyła mnie. Moim zdaniem jest to przereklamowana książka i źle pociągnięty dobry pomysł, autorka gdzieś się pogubiła, coś chciała ubarwić na siłę w postaciach, w jakiś sposób je usprawiedliwić, ale wyszło to karykaturalnie. Dużo ciekawszą i realniejszą pozycją z sylwetkami kobiet jest "od jednego Lucupera" Anny Dziewit-Meller, gdzie zamysł jest podobny czyli wpływ relacji na życie bohaterów, jednak stworzony z większą starannością i realizmem, Pozostawia w czytelniku mnóstwo pytań, nierozwiązanych kwestii, buduje napięcie, czuć zwroty akcji. Bator niestety kolejny raz przekombinowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najnowsza powieść Bator bardzo przypadła do gustu. Czytałam ją z dużym zaangażowaniem i satysfakcją, że autorka wreszcie wróciła do frapujących opowieści. Bardzo natomiast ciekawa jestem książki Anny Dziewit-Meller, mam ja zresztą na półce, więc teraz jest dodatkowy powód, by wreszcie po nią sięgnąć. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Oj nie wiem czy to książka dla mnie, ale ciekawa recenzja. Super.

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorka pisze o moich okolicach i wielokrotnie obiecywałam sobie, że się za nią "zabiorę". Aż wstyd, że do tej pory się nie zabrałam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w takim razie lektura obowiązkowa. Bator jest znakomita, więc z czystym sumieniem polecam :-)

      Usuń
  4. Książki nie czytałam, ale wizualnie przedstawia się cudownie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

W kilku słowach o trzech książkach