O dziedziczeniu traumy - "Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne" Mikołaj Grynberg


"Ja ci coś powiem. Mówi się, że pierwszą część życia psują nam rodzice, a drugą dzieci. Z tymi rodzicami to prawda, ale tę drugą część psujemy sobie sami. Od kiedy byłem w Polsce, nie ma dnia,  żebym o tym wszystkim nie myślał. Ta podróż spowodowała, że wszystko przestało być tylko opowieścią, bo zyskało również realny wymiar. Nie przestaję myśleć o tym, gdzie się można było wtedy schować albo którędy uciec. Śnią mi się kolejki do komór gazowych i w tych snach czuję smród spalonych ciał. To jest droga, która prowadzi tylko w jednym kierunku - do śmierci."
Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne, Mosze (ur.1957), str. 290-291.

Mogłabym zacytować fragmenty jeszcze kilku innych rozmów i na tym poprzestać. Albo wstawić zdjęcie okładki z dopiskiem "przeczytajcie koniecznie" i nie napisać ani słowa więcej o tej książce, a właściwie zbiorze rozmów z ludźmi, którzy całe życie niosą na swych barkach ciężar Holokaustu. Okładka książki Mikołaja Grynberga jest tak sugestywna, tak bardzo symboliczna, że jakiekolwiek słowa są po prostu zbędne. Rynek wydawniczy zalewany jest publikacjami z Auschwitz w tytule. Mam wrażenie, że zapanowała moda na pisanie książek nawiązujących do tragedii, które rozegrały się w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych. Niektóre z tych lektur są poniżej wszelkiej krytyki, przeinaczają fakty i serwują czytelnikom literacką papkę, która ma niewiele wspólnego z tamtymi wydarzeniami. Dlatego wybierajcie mądrze i czytajcie książki, które są świadectwem tamtych czasów i  w których nie ma miejsca na banał i kłamstwa. Mikołaj Grynberg w "Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne" rozmawia z dziećmi ocalałych z Holokaustu. Miejscem spotkania są Nowy Jork, Warszawa i Tel Awiw. Wszystkich łączy jedno słowo, a mianowicie Auschwitz i odziedziczona po rodzicach trauma. Poruszające, szczere i przepełnione bólem wspomnienia rozmówców Mikołaja Grynberga dają obraz tego, jak bardzo trudno jest żyć ze świadomością bycia dzieckiem kogoś, kogo miało nie być na świecie, kto miał stać się częścią bestialskiego planu.

Czytając, postarajcie się nie oceniać, bo nie raz i nie dwa poczujecie się postawieni pod ścianą, zwłaszcza gdy przeczytacie, że Żydzi czasem bardziej bali się Polaków niż Niemców. Mikołaj Grynberg studzi emocje i próbuje przekonywać, że wiele oskarżeń jest niesłusznych, że pielęgnowanie pretensji i żalu nie rozwiązuje problemów z przeszłości. Swoich rozmówców zaprasza do Polski, by mieli okazję poznać kraj swoich przodków, który kojarzą tylko i wyłącznie z kawałkiem przerażającej rzeczywistości obozu koncentracyjnego.


Autor: Mikołaj Grynberg
Tytuł: "Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne"
Oprawa: twarda
Ilość stron: 291
Rok wydania: 2018 
Wydawnictwo Czarne

Komentarze

  1. To zdecydowanie coś dla mnie! I w sumie to mam ją na półce od jakiegoś czasu, ale nie znalazłam dla niej jeszcze chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest na półce, to nie powinna już dłużej czekać na przeczytanie.

      Usuń
  2. Zaraz jak tylko przeczytałam u Ciebie recenzję, to na Legimi zerknęłam czy jest i już ją mam u siebie na półeczce :) Bardzo dobrze, że wśród tego całego badziewia o Auschwitz i innych obozach powstają i takie książki. Już mam dosyć kolejnej książki typu hydraulik, księgowa, czy kelner z Auschwitz ;) Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, półki księgarniane aż uginają się od tych bestsellerów wątpliwej wartości. Mam jeszcze jedną książkę w domu z Auschwitz w tytule, a mianowicie "Bibliotekarkę z Auschwitz" Antonio Iturbe. To książka oparta na historii więźniarki Auschwitz-Birkenau, Dity Kraus. Mam nadzieję, że warta przeczytania. To nowość Wydawnictwa Literackiego. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. trudna lektura, jest w niej dużo emocji i skrajnych poglądów, chętnie bym przeczytała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takm razie namawiam i polecam tę książkę, pozdrowienia.

      Usuń
  4. Z tego co piszesz to lektura obowuazkowa. Wartościowa pozycja literacka bez dwóch zdań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością. Mocna, ważna i potrzebna lektura. Gorzka w odbiorze, ale warta przeczytania.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

"Dzienniki 1950-1962" Sylvia Plath