W szponach obłędu - "Zapiski z domu wariatów" Christine Lavant
Dlaczego, jeśli istnieją aniołowie, żaden z nich nie ma za zadanie zapobiegać tu na ziemi rzeczom, którym wolno zdarzać się dopiero w najgorszym piekle. Zapisuję to zwyczajnymi słowami, zapisuję, jakby to nie było nic szczególnego, a właściwie powinna bym rozwalić te ściany i kamień po kamieniu ciskać w niebo, ażeby sobie uprzytomniło, że ma jakieś obowiązki także tu, na dole. "Zapiski z domu wariatów", str. 33. "Zapiski z domu wariatów" Christine Lavant można postawić na półce obok "Przerwanej lekcji muzyki" Susanny Kaysen, "Psów ras drobnych" Olgi Hund oraz "Szklanego klosza" Sylvii Plath. Te historie oczywiście różnią się pod wieloma względami, ale mają wspólny mianownik, czyli pobyt w szpitalu psychiatrycznym, który austriacka pisarka brutalnie nazywa domem wariatów. Bezimienna bohaterka "Zapisków z domu wariatów" trafia na Oddział Drugi szpitala psychiatrycznego po nieudanej próbie samobójczej. Powód - nieo