Jak widać na załączonym obrazku, nuda mi nie grozi. Wśród książek na zdjęciu jest co najmniej kilka lektur, na które czekałam. "Niemoralna. Kalina" Uli Ryciak już się czyta. Uprzejmie donoszę, że książka jest świetna albo nie dostrzegam słabych punktów z uwagi na fakt, że uwielbiam Kalinę Jędrusik. Nieco rozczarowała mnie postać Stanisława Dygata, jakiś fajtłapowaty ten Staś. 

"8000 zimą" Bernadette McDonald to zaległość do nadrobienia. Ale coś mi się wydaje, że takie książki najlepiej czyta się wtedy, gdy za oknem mamy zimowy pejzaż. "Skoruń" Macieja Płazy i "Stancje" Wioletty Grzegorzewskiej to również zaległe lektury. Zebrały sporo pozytywnych recenzji, więc chętnie sprawdzę. 

"Dom Holendrów" Ann Patchett też się czyta, wprawdzie dopiero pierwszy rozdział, ale za to jaki. Zapowiada się intrygująca proza. Tak na marginesie, przepiękna okładka.

"Dygot" Jakuba Małeckiego jakoś nie przykuł mojej uwagi kilka lat temu, choć wiele osób namawiało mnie do przeczytania. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale nowa jest o niebo lepsza od poprzedniej. 

"Bóg rzeczy małych" Arundhati Roy co jakiś czas ląduje na stosie książek do nadrobienia. Tym razem muszę, bo się uduszę :) 

"Lato utraconych" Anny Kańtoch to drugi tom trylogii, którą zapoczątkowało "Lato zaginionych". Pierwsza część była na tyle frapująca, że z przyjemnością poznam kolejny tom. 

"Bękart ze Stambułu" Elif Shafak tym razem pod skrzydłami Wydawnictwa Poznańskiego. Kto nie przeczytał książki w 2006 r. promowanej wówczas przez Wydawnictwo Literackie, ma szansę nadrobić zaległości. Elif Shafak należy do grona moich ulubionych pisarek, to współczesna Szeherezada. Grzech nie znać jej opowieści.

"Kąkol" Zośki Papużanki to pięknie wydana książka. Poza tym Zośka Papużanka nie pisze złych książek. Mus przeczytać.

"Sempre Susan. Wspomnienie o Susan Sontag" Sigrid Nunez. Bardzo czekałam na tę książkę, a teraz z premedytacją odkładam jej lekturę, bo wypatruję nagrodzonej Pulitzerem biografii Susan Sontag autorstwa Benjamina Mosera. Skonfrontuję obie w odpowiednim czasie. 

"To, co najważniejsze" Józefa Tischnera nie jest łatwą lekturą. Teksty wymagają skupienia, maksimum uwagi i chwili na refleksję. Dawkuję sobie tę książkę od czasu do czasu. Wyjątkowa, warto.

"Później" Stephena Kinga zostawiam na wakacje. Wielbiciele mistrza horroru zgodnie twierdzą, że autor wreszcie oddał w ich ręce opowieść zasługującą na najwyższe noty. 

Maja Lunde i Lisa Aisato to dla mnie duet idealny. Znakomita pisarka i niebywale utalentowana ilustratorka. "Strażniczka słońca" po prostu zachwyca. Bibliofilskie cacuszko.  

Do miłego zaczytania!


Komentarze

  1. Większości książek nie znam, o kilku słyszałam. Książkę księdza Tischnera mam w domu, ostatnio zaczęłam czytać, ale ten tytuł potrzebuje jeszcze trochę poczekać. Dobrego zaczytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polecam czytać Tischnera do poduszki, bo gonitwa myśli gwarantowana. Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

W kilku słowach o trzech książkach