Gdyby... "Stramer" Mikołaja Łozińskiego


Co można napisać o powieści "Stramer" Mikołaja Łozińskiego, która przez "Książki. Magazyn do czytania" została właśnie uznana za najlepszą książkę roku? Ano tyle, że to z pewnością nie będzie jedyne wyróżnienie. To jest po prostu bardzo dobra książka, od początku do końca znakomicie napisana. Rozpoczęłam ten wpis od słowa "gdyby", bo wydaje mi się ono niezwykle kluczowe dla zrozumienia losów bohaterów tejże książki.

Mikołaj Łoziński w swojej powieści kreśli portret rodziny żydowskiej, której tak naprawdę mogłoby nie być, gdyby Nathan zdecydował się zostać w Ameryce. Jednak on postanowił wrócić do miłości swojego życia, czyli Rywki. Nici z american dream, bo Tarnów to nie Nowy Jork, ale Nathan jest święcie przekonany, że podjął słuszną decyzję, że w Polsce też może spełnić swoje marzenia i wysłać światu radosną pocztówkę o krainie miodem i mlekiem płynącej. Kolejne nietrafione biznesy, życie na granicy ubóstwa i dzieci, które trzeba wykarmić nie zmieniają Nathana. Mężczyzna po amerykańsku wierzy w sukces i tylko czasem z nóg zwala go "katar żołądka". Na szczęście jest Rywka, która trzeźwym okiem postrzega rzeczywistość i głucha jest na tu i ówdzie wtrącane angielskie słówka, tak ochoczo używane przez Nathana dla podkreślenia wagi własnej osoby. Kobieta ma ważniejsze sprawy na głowie, choć i jej zdarza się od czasu do czasu marzyć o innym życiu. Tymczasem sześcioro dzieci dorasta, zawiera przyjaźnie, zakochuje się, snuje plany na przyszłość. Wprawdzie później kilkoro z nich romansuje z komunizmem, ale takie czasy, trzeba mieć jakieś poglądy. Tylko, że oni nieuchronnie zbliżają się do końca, o czym rzecz jasna nie mają pojęcia. I gdyby... No właśnie, znowu to gdyby, które otwiera i jednocześnie zamyka wszystkie drzwi. Kim byłby Nathan gdyby został w Ameryce? A gdyby Rywka odrzuciła jego miłość, czy wówczas wiodłaby lepsze życie? Czy los byłby dla nich łaskawszy, gdyby nie byli Żydami? Można by tak w nieskończoność, ale to niczego nie zmieni. Nie w ich przypadku.

Międzywojenny Tarnów Mikołaja Łozińskiego trochę usypia czytelniczą czujność. Niech nikogo nie zwiedzie również fakt, że "Stramer" momentami bywa powieścią dowcipną. To tylko taka chwila oddechu, bo szybko pojawiają się sygnały, które czytelnik odczyta jednoznacznie. Komuś gdzieś nie wolno wchodzić, nauczycielka bez pardonu daje dziecku do zrozumienia kim tak naprawdę jest, a pewne hasła oraz incydenty nie pozostawiają złudzeń. Autor nie informuje nas o dacie wydarzeń przedstawionych w powieści, ale jesteśmy w stanie zorientować się w czasie i doskonale wiemy, co wydarzy później.

"Stramer" Mikołaja Łozińskiego to wyborna lektura. Czyta się wspaniale, choć z narastającym uczuciem niepokoju. Ta powieść wyrywa ze strefy komfortu, nie daje o sobie zapomnieć, a losy bohaterów stają się czytelnikowi niezwykle bliskie.


Autora z pewnością czeka deszcz nagród, więc przeczytajcie koniecznie. A tak na marginesie, brawa za okładkę.

Moja ocena: 6/6

Autor: Mikołaj Łoziński
Tytuł: "Stramer"
Oprawa: twarda
Ilość stron: 430
Rok wydania: 2019
Wydawnictwo Literackie

Komentarze

  1. Brzmi ciekawie, ale jak dla mnie zdecydowanie za ciężka tematycznie jak na okres jesienno-zimowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę się nie zniechęcać, bo Łoziński podszedł do tamtych wydarzeń w zupełnie inny sposób.

      Usuń
  2. Osobiście preferuję książki popularno naukowe, naukowe i stricte samorozwojowe, ale polecę znajomemu. Jemu powinno się spodobać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo, faktycznie najlepsza książka roku? Myślisz, że nada się na prezent?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie ze względu na okładkę nawet bym na nią nie zwróciła uwagi, więc dzięki za ten post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczywistości kolor okładki jest mnie intensywny. Bardzo lubię minimalistyczne okładki, więc ta szczególnie przypadła mi do gustu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

"Dzienniki 1950-1962" Sylvia Plath