Codzienność w "Nie ma i lepiej, żeby nie było" Ediny Shvoren


Z opowiadaniami jest tak, że albo je lubisz, albo szczerze ich nie znosisz i szerokim łukiem omijasz wszystko, co ukazuje się na rynku wydawniczym. Ja tkwię gdzieś pomiędzy. Zdarzyło mi się wiele razy zachwycić opowiadaniami i wiele razy mocno rozczarować. Uwielbiam opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza, często do nich wracam i uparcie twierdzę, że był mistrzem tego gatunku i zasługiwał na Nobla, którego rzecz jasna nie otrzymał. Być może dlatego tak dobrze pamiętam euforię towarzyszącą wyróżnieniu przez Szwedzką Akademię Alice Munro. Kanadyjską pisarkę uhonorowano literacką Nagrodą Nobla w 2013 r. właśnie za opowiadania. Rozpływano się w zachwycie nad jej twórczością, tematami, które porusza i niepowtarzalnym stylem. Z ciekawości sięgnęłam wówczas po "Przyjaciółkę z młodości". Nie dostrzegłam w tych opowiadaniach żadnej iskry, z całego tomu pamiętam jedno, które rzeczywiście zrobiło na mnie wrażenie. A może czas na prozę Alice Munro był nieodpowiedni?


Jakoś specjalnie nie śledzę rynku wydawniczego pod kątem ukazujących się opowiadań, ale od czasu do czasu jakaś książka wpadnie w moje ręce albo najzwyczajniej w świecie skorzystam z czyjegoś polecenia. Tym razem zaintrygowała mnie okładka i niepokojący tytuł. Zbiór opowiadań "Nie ma i lepiej, żeby nie było" Ediny Szvoren poświęcony jest codzienności, zwykłym ludziom. Na kartach książki spotkacie bohaterów w różnym wieku i z różnym bagażem doświadczeń. Te historie nie zakłamują rzeczywistości, nie ukazują świata, którego nie ma. Przyjaźń, miłość, śmierć, oto tematy, nad którymi pochyla się węgierska pisarka. Szvoren nie idealizuje bohaterów, nie stwarza pozorów i nie stawia na piedestale tych, którym się w życiu udało. Ona nie pisze o rzeczach wielkich, ale o szarej codzienności, która dotyczy nas wszystkich. Bohaterowie jej opowiadań borykają się z różnymi problemami, toczą nieustanną walkę z samym sobą, zadają niewygodne pytania, są do bólu szczerzy, prawdziwi. Postaci wykreowane przez Szvoren to ludzie z krwi i kości, normalni, zwyczajni. Mikroświaty zdarzeń i emocji.

Autor: Edina Shvoren
Tytuł: "Nie ma i lepiej żeby nie było"
Przekład: Anna Butrym
Oprawa: miękka
Ilość stron: 253
Rok wydania: 2019
Książkowe Klimaty 

Komentarze

  1. czasami lubię się zanurzyć w taką rzeczywistą fikcję ;-) ale tak jak Ty nie do końca jestem przekonana do Szweckich pisarzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edina Szvoren nie jest Szwedką, ale Węgierką. Bardzo cenię szwedzkich i węgierskich pisarzy, choć preferuję powieści. Z opowiadaniami bywa różnie. Ale zbiór Ediny Szvoren polecam z całą odpowiedzialnością za słowo. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ja właśnie do opowiadań przekonać się nie mogę. Wolę dłuższe formy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez wolę dłuższe formy, ale od czasu do czasu sięgam po opowiadania.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książki na jesienno-zimowe wieczory

Z wizytą u południowych sąsiadów - "Osobisty przewodnik po Pradze" Mariusza Szczygła

"Dzienniki 1950-1962" Sylvia Plath